Zastanawiałam się przez chwilę czy to już ta pora by dawać taki trochę jesienny wpis. No bo, przecież jest lato kurcze blade!
Można potraktować to jak sierpniowe zbieranie plonów. Plon to jest jakby nie było. Niewielki, balkonowy, ale swój, wyhodowany "tymi ręcami".
Wspomnienie lawendy.
Dzięki niej, tak mi się zdaje mniej latającego robactwa wpadało przez drzwi balkonowe.
Okna to już inna historia. Przez nie wchodzą małe krzyżaki, znaczy się pająki:)
Na szczęście nie zostają na długo, chyba nie mają co jeść.
Dzięki lawendzie ma się rozumieć!
Plon mój zebrany w małe bukieciki. Zostawiam gdzie popadnie. Wiszą, leżą, stoją.
Ususzone trochę pachną jesienią- niestety.
Niestety różowa lawenda nie przetrwała zimy. Została niebieska i biała.
I tak cieszy oko i powonienie!
Mam nadzieję, że nie poczułyście się jesiennie? Za oknem słoneczko, cieplutko, letnio. I tak ma być.
Idę gotować zupę. Nosi tytuł "śmieciowa, czyli to co w lodówce plus okazjonalnie ryż".
Nie wiem jak Wy, ale ja zupy uwielbiam. Mogę jeść na śniadanie, obiad, kolację i deser.
Prawda, że w lawendą mi do twarzy? ;))))
Tym optymistycznym akcentem zakańczam:)))
Udanego łikendu!!!!!
Dziękuję za miłe odwiedziny i komentarze. Pa.Pa.
Można potraktować to jak sierpniowe zbieranie plonów. Plon to jest jakby nie było. Niewielki, balkonowy, ale swój, wyhodowany "tymi ręcami".
Wspomnienie lawendy.
Dzięki niej, tak mi się zdaje mniej latającego robactwa wpadało przez drzwi balkonowe.
Okna to już inna historia. Przez nie wchodzą małe krzyżaki, znaczy się pająki:)
Na szczęście nie zostają na długo, chyba nie mają co jeść.
Dzięki lawendzie ma się rozumieć!
Plon mój zebrany w małe bukieciki. Zostawiam gdzie popadnie. Wiszą, leżą, stoją.
Ususzone trochę pachną jesienią- niestety.
Niestety różowa lawenda nie przetrwała zimy. Została niebieska i biała.
I tak cieszy oko i powonienie!
Mam nadzieję, że nie poczułyście się jesiennie? Za oknem słoneczko, cieplutko, letnio. I tak ma być.
Idę gotować zupę. Nosi tytuł "śmieciowa, czyli to co w lodówce plus okazjonalnie ryż".
Nie wiem jak Wy, ale ja zupy uwielbiam. Mogę jeść na śniadanie, obiad, kolację i deser.
Prawda, że w lawendą mi do twarzy? ;))))
Tym optymistycznym akcentem zakańczam:)))
Udanego łikendu!!!!!
Dziękuję za miłe odwiedziny i komentarze. Pa.Pa.
Pięknie się Twoja lawenda prezentuje :-) Chciałabym mieć takie zbiory, a jakoś zawsze u mnie marniutko z nią.
OdpowiedzUsuńto dopiero drugie zbiory:) nie wiem jak będzie dalej:)
UsuńPrzyznaje, że z lawendą Ci do twarzy:))) Słowo "jesień" w tym poście mnie przeraża!!! Ale coś w tym jest, zaraz będzie po żniwach...ech czas leci...
OdpowiedzUsuńoj tak to słowo powinno być zakazane do października:)
UsuńNie wiedziałam, że odstrasza latających gości??:)
OdpowiedzUsuńPIękne masz bukieciki. jA WŁaśnie idę popatzreć, gdzie by tu takie krzaczki posadzić...
xxxx
miłego dnia*
wydaje się, że warto ją mieć:))
UsuńJa i lawenda to zupełnie inna bajka...jakoś nie możemy się dogadać...lubię jej wygląd ale zapach mnie drażni i ona chyba to czuje,bo zwykle z rozpaczy marnieje :( Czasem tak bywa,że miłość jest trudna,prawda?
OdpowiedzUsuńZupa śmieciowa hihihi fajnie brzmi ale takie lubię najbardziej i zwykle są najsmaczniejsze.W ogóle jestem wielką fanką zup...za mną chodzi gulaszowa...ale w tym upale jakoś tego nie widzę ;P
Miłego weekendu Beatko :***
oj masz rację! gulaszowa? brzmi smakowicie na chłodniejsze dni:**
Usuńpiękna ta lawenda:))))
OdpowiedzUsuńtak z lawendą Ci do twarzy
OdpowiedzUsuńsmacznej zupki zyczę :)
dzięks;))))
Usuńcudna lawenda!
OdpowiedzUsuńpachnąca:)
UsuńUwielbiam lawedne i jej zapach o kolorze już nie wspominając :)
OdpowiedzUsuńkolor jest nie do podrobienia, super:))
Usuńostatnie zdjecie mnie rozbawilo:P
OdpowiedzUsuńja uwielbiam zupy wczoraj byla kalafiorkowa,a tak ogolnie lubie obiadki ,,smieciowe,,takie rozne wariacje z tego co jest w lodowce:P
najlepsze obiadki to "coś z niczego" niepowtarzalne:))))
UsuńTakie niby proste szafirowe kłosiki, a tyle mają w sobie:))) U mnie też lawendowo, nie przestaje kwitnąć...i o to chodzi!
OdpowiedzUsuńlawenda zawsze się przyda:))))
Usuńuwielbiam i ja lawendę :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
pozdrowionka:)))
Usuńpiękne lawendowe zdjątka:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
dzięki:)))0
UsuńA biała pachnie tak jak lawendowa?
OdpowiedzUsuńtak samo, różnią się wyglądem krzaczka, biała jest większa:))
UsuńLawenda biała ? za Chenią zapytam czy pachnie tak samo? Komentarz pod ostatnim zdjęciem ubawił mnie setnie:)))
OdpowiedzUsuńidentycznie:)) i o to chodzi, uśmiech powinien gościć na buźkach:))0
UsuńLawenda,sama w sobie jest śliczna:))
OdpowiedzUsuńdokładnie tak i nie wymagająca:)))
UsuńA powiedz jak zimujesz lawendę? Jak w ogóle o nią dbasz? Ja włśnie kupiłam sadzonkę, ale nie wiem co z nią zrobię zimą, bo to chyba zimuje? Uwielbiam lawendę, ale kupuję suszoną:( Zachciało mi się własnej. Pozdrowienia:)
OdpowiedzUsuńno cóż... powiem szczerze- nie dbam, troszkę przesuszam, potem przelewam. A z zimowaniem też nie jest lepiej. Doszłam do wniosku - niech się dzieje co chce. Włożyłam na dół do doniczki styropian i na zimę zostawiam na tarasie razem z innymi roślinami w kupie przy ścianie gdzie jest kaloryfer. Po jednej zimie padła tylko różowa reszta się uchowała. Tak samo zrobię i w tym roku, bo po prostu nie mam gdzie ich w domu trzymać.
UsuńA spróbować zawsze trzeba. Może się uda. pozdrowionka:))))
Zrobiło się u Ciebie lawendowo....Tak nostalgicznie.....Pa....
OdpowiedzUsuńa to dopiero koniec lipca ,,cmoki:*
UsuńAleż piękny nastrój - Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńdzięki , pozdrowionka również:)
Usuńdzięki :))
OdpowiedzUsuńjej te pająki i inne robactwa nie zachęcają;-/ tak czy inaczej zbiory wspaniałe, chciałaby się choć takie;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Lawende bardzo lubie, a jeszcze bardziej doceniam wlasnie taka wychodowana wlasnorecznie tymi recami;))
OdpowiedzUsuńniestety mojej nie udalo sie w tamtym roku przezimowac (wstawilam do domku ale przerosla i wyschla niestety:(
sliczny wazonik widze:)
cmokasy!
Łączę się z Tobą w miłości do zup:)))
OdpowiedzUsuńPiękny plon, chociaż trochę szkoda tej różowej....
Pozdrawiam.