Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2014

zwykłe, proste a ile radości !

Wiecie jak to jest. Niby wszystko jest proste. Niby łatwiej być nie może.  A tak wcale nie jest. Zapragnęłam spróbować. No bo przecież łatwizna i to jaka! Zakupiłam za śmieszne pieniądze (bardzo śmieszne- uwierzcie) kawał materiału.  Pomyślałam sobie, że nawet gdy mi nie wyjdzie nie będzie żal wyrzucić. Przeleżał trochę w szafie. Też tak macie, że pewne rzeczy muszą nabrać mocy urzędowej by się nimi zająć.  Ja tak mam. No dobra czasami tak mam! Bo czasami nie mogę się doczekać momentu gdy się zajmę swoimi "biednymi" pomysłami. W tym przypadku czekanie było. A o czym mówię? No właśnie o tym: Podobieństwo do sklepowych bluz nie jest przypadkowe! Prosty  schemat.  Jak na obrazku Tył dłuższy, rękawy lekko skośne. Bałam się by nie były za wąskie, więc powiewają na wietrze. Materiał rozciągliwy- trochę dziwny. Niestety nie pomyślałam o tym wcześniej. Dekolt jest. Jest bardzo. Ale nic to. Ważne, że uszyłam sama- samiuteńka.  Zajęło mi to 2 godzin

bluuuu we wszystkim

Staję się trochę monotematyczna i nudna.Wiem, ale wybaczcie. Za chwilę szał się skończy.  Już niedługo, już za momencik znudzi mi się i wpadnę w kolejny wir dziwnych wymysłów. Jak na razie będzie katowanie dzierganiem. Przeglądając starą książkę z wzorami na szydełko zauważyłam schemat, który pojawia się w świecie internetowym dość często. I wcale nie jest trudny.  (jakbyście chciały opis wzoru to dajcie znać) No to sobie go popróbowałam, ale żeby tak bezproduktywnie nie psuć oczu zrobiłam "męski" kocyk. Męski jest, bo wymusiła to włóczka leżąca na dnie przepastnej, ogromnej torby wypchanej po brzegi nitkami wszelkiej maści i koloru.  Na szczęście znalazł się mały obywatel, który chętnie przygarnie  toto ręko-dzieło. Skoro się znalazł był nabywca, to sobie pomyślałam, że może spróbuję zrobić jeszcze coś. Nowość jak dla mnie ogromna. I tak sobie powstał do kocyka Misiu- błękitek. Niepozorny, nieforemny, taki cały na nie. Do tego stopnia, że Nasza Gwia

opatulacz jakby nie było zimowy

Czasami zastanawiam się czy prościej to lepiej i szybciej. Na dowód, że szybciej nie jest przedstawiam Wam coś co można nazwać -  opatulaczem. A czemóż to? Gdyż jest to tylko prostokąt złożony i zszyty tam gdzie potrzeba. A dlaczego nie szybciej? No bo, siedzi to to na drutach i siedzi i końca nie widać! Ale spoko. Da się wytrzymać. Pomysł wbiegł do głowy z tej stronki . Jeśli mnie pamięć nie myli widziałam go także w "Sandrze", tylko nie pamiętam numeru. Nie przedłużając wiele dzieło mych rąk i oczu :) Tylko bez kołnierza i rękawów, no bo tak i już. Wzór pasowy- raz warkocz, raz oczka prawe a pomiędzy by plastyczyniej było -lewe. Poniżej dla łatwiejszego spojrzenia schemat taki zrobiłam. Opatulacz robiony jest w poprzek. Jeden długi około 160 cm prostokąt. Składamy go na pół i w odpowiednich miejscach  zszywamy, dorabiamy ściągacze i gotowe. Proste, prawda? Ja sobie jeszcze bardziej uprościłam, gdyż zrobiłam tylko ściągacz na dole, resztę p

łapuchy

Czujecie ? Rześki powiew, energię płynącą tam i z powrotem, igiełki w powietrzu? To nowy rok tak na działa czy może mroźne, zimowe powietrze? Ja stawiam na Zimę. Z dużej litery, bo dama chyba się obraziła i stroi fochy. A dzieciaki tęsknią. Za śniegiem, za lodowiskami, za sankami, za bałwanami i śnieżkami. No dobra przyznam się. Ja też.  I wierzę, że kiedyś przyjdzie. Sypnie śniegiem, szczypnie mrozem i zawojuje cały świat jaki znam. I w ramach tego tęsknego czekania i zamówienia Naszej Gwiazdy wykonałam po raz pierwszy - ŁAPUCHY.  Znaczy się rękawiczki z jednym paluszkiem. Wcale nie było trudno!  Jeden wieczór i zrobione. No prawie, bo okazało się, że wełna trochę gryzie i trzeba było wszyć do środka materiał. Gwiazda Nasza włożywszy swe rączki do środka powiedziała : "zakochałam się". Tak. Dziewczyna często się zakochuje. A, że łatwizna to totalna to chyba jeszcze nie raz z resztek powstaną "Łapuchy do zakochania". No to teraz Pani Zimo