jeśli tylko nudzicie się choć troszeczkę,
lub macie syndrom niespokojnych rąk
to może zajmijcie je recyklingową bawełnianą "włóczką".
Piszę w cudzysłowie, bo jeszcze nie mogę się przyzwyczaić do nazewnictwa wszystkiego co można nałożyć na szydełko - włóczką.
90 procent bawełny, grubość ok 10 mm i szpula - nie motek o długości 120 m - robi wrażenie.
Z jednego motka można wydziergać kwadrat 50 cm x 50 cm
drutami lub szydełkiem wielkości 8-12 mm.
Ale cóż więcej pisać,
zpagetti - hoooked znacie.
Na stronie internetowej producenta można znaleźć wiele pomysłów,
jak wykorzystać "włóczkę".
wszystkie zdjęcia ze strony Hoooked
A w Galerii-Splot jak narazie 4 bezpieczne kolorki.
Nie mogłam się powstrzymać i zamówiłam kolejne-
ciekawość mnie zżera co tym razem kurier przyniesie.
I już myślę co z niej zrobić.
A tak na marginesie- oczywiście jest to post sponsorowany ;)
Dziękuję za odwiedziny i komentarze. PA.PA.
przymierzam się do tej "włóczki" już od jakiegoś czasu, kto wie może niebawem też coś z niej wydziergam:-))) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńna pewno nie jest to robótka do zabrania na plażę ;) pozdrowionka
Usuńja mam w planach dywan, ale plany to rzecz odległa :D
OdpowiedzUsuńJa na razie "molestuję" sznurek bawełniany ;))) Ale kiedyś też pewnie przyjdzie czas na spaghetti...yyy....zpagetti ;))))
OdpowiedzUsuńDużo się o niej słyszy, trzeba w końcu przetestować :) Dywanik jest cudny. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAle piękne te rzeczy! Zostaję i obserwuję. :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :-)
Kusi mnie to zpagetti, oj kusi...
OdpowiedzUsuń