Przejdź do głównej zawartości

przypomniałam sobie


dzięki przemiłej Kasi,
co to cierpliwością okazała się wielką, że
kiedyś bardzo dawno temu zasypywałam Was zdjęciami pierdółek.
I nie zrobione były z włóczek!



Spojrzała na dawne koniki i zażyczyła sobie- z minimalną ilością brokatu.
Cóż- minimalizm w brokacie.
Dla mnie to nie lada wyzwanie, bo brokatować to ja lubię i to bardzo,
i zupełnie nie czuję umiaru i przesady.
Powoli, bardzo powoli,
by nie uronić choćby jednego okruszka więcej, spadały migotliwe płatki na wierzchowce.


Z duszą na ramieniu wysłałam zdjęcia do Cierpliwej Kasi...
Oczekiwanie na decyzję i myśli,
że może za dużo i błysku i brokatu i że się nie spodobają,



I ufff...

Rumaki stoją już na półeczce u Cierpliwej, Zadowolonej Kasi.
Dziękuję Ci, że mogłam sobie przypomnieć jak to miło być upaćkanym w farbie
i jeszcze dać komuś radość.





Dziękuję za miłe odwiedziny i komentarze.
Super, że  Panie Jesienne mimo aury już wiosennej przybywają na candy.

Miłego tygodnia!!!

Komentarze

  1. Rumaczki pierwsza klasa !!! a brokatu nigdy za wiele :-) jak juz brokacic to na calego !!

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubie brokat,a koniki urocze:))

    OdpowiedzUsuń
  3. I można z małą ilością brokatu? Można! Jeszcze raz takie zrobisz i będziesz wyleczona hahaha :)))))
    Buziak niedzielny

    OdpowiedzUsuń
  4. Efekt fantastyczny. Mniej znaczy więcej ;) Pozdrawiam - M.

    OdpowiedzUsuń
  5. Koniki są piękne. Ni dziwię się, że się spodobały! I absolutnie nie sa zbyt świecące, są idealne!!!


    pozdrawiam niedzielnie, Ania

    OdpowiedzUsuń
  6. Przy takich szarościach za oknem, nawet wiecej niż troszkę brokatu jest mile widziane :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wszystkiego Dobrego na Święta !!!!

roczniakowe kandy

oj tak, tak, już niedługo mija roczek dzielenia się z Wami Kochane tym co mi do głowy przychodzi. Dlatego też,  żeby Was uhonorować, że wytrzymujecie ze mną i wpadacie w moje skromne progi mam taką oto niespodziankę: a zasady ?- powiedziałabym tendencyjne: - proszę o informację czy chcecie przygarnąć te pierdółki, - będzie mi bardzo miło, wręcz będę skakać z radości gdy zostaniecie u mnie na dłużej, - jak chcecie to możecie pobrać i podlinkować banerek, - osoby bez bloga proszę o pozostawienie adresu mailowego I to chyba wszystko. Na zgłoszenia czekam do 26 marca, bo 27 będzie oczywiście okrągła rocznica. Pierdółki to: wiklinowy świecznik - wersja pierwotna, ale znam Was na tyle, że na pewno wymyślicie tysiące zastosowań. Mam taki sam i niedługo pokażę co zrobiłam  na Wielkanoc.  Jest naprawdę ciekawy i na wiele, wiele sposobów można go ozdobić i wykorzystać. Od siebie mam dla Was jakbyście były zdziwione - serce- grubiutkie, z nutkami, popękane...

koronki

Zaczęły się od sukienki, ale nie mojej. Imienniczka wstąpiła do pokoju pełna werwy i radości. Widać było, że dziewczyna wypoczęła po Świętach i Sylwestrze. Plotki, ploteczki i tak zupełnie od czapy walnęłam: "nie pomyślałaś by do tej sukienki, w której wyglądasz cudownie, założyć kołnierzyk?" Chwila namysłu: "fajny pomysł, tylko nie mam" "to żaden problem" powiedziałam- i tak myślałam- naiwna ja- "jak chcesz to będziesz mieć" Problem to jednak był. Lubię wyzwania, ale nie wiedziałam, że zrobienie kołnierzyka to trochę wyższa szkoła. Zagłębiłam się w odmęty mej biblioteki, w odmęty internetu i ... znalazłam. Jeden wzór ze starej książki, a drugi z jakże lubianego Pinterest'a. Robienie to nie wyzwanie. Robótka iście koronkowa, miła i cudowna. Cienki kordonek, cieniutkie szydełko. Tworzyłam pajęczynkę. Fajna sprawa. Acha i szybka! Wyzwaniem było blokowanie. To jest trudna sztuka, którą w pełni jeszcze nie posiadłam. Al...