Potrzeba chwili jest najważniejsza.
Ile razy w ostatniej chwili, gdy już traci się nadzieję wpada się na rozwiązanie, które nigdy nie przyszłoby do głowy bez presji.
A potem już nie ma odwrotu. Czasami to dobrze a czasami człowiek a dokładniej kobieta dochodzi do wniosku, że może jakby jeszcze, jeszcze troszeczkę przykręciła śrubkę, wypiła jeszcze jeden łyczek, albo dała jeszcze jedną sekundę więcej to na pewno wyszłoby to co "tygrysy lubią najbardziej" - i nie chodzi mi o te włoskie tygrysy co to rozszarpały właściciela.
Tak na marginesie, jakim to trzeba być delikatnie mówiąc pewnym siebie, by wejść do klatki pełnej tygrysów by je nakarmić. Przecież to nie kury i owsa nie jedzą tylko surowe, najlepiej jeszcze żywe mięso.
Wracając jednak do chwili, która jest najważniejsza.
Była sobie sukienka, która czuła się goła. Jak nie pomóc w potrzebie? No jak? Przyszła do mnie ta sukienka i poprosiła , o pomoc. Cóż robić? No to wspomogłam.
Sukienka zadowolona, właścicielka również. Na tyle, że i inne kreacje będą mogły sobie wypożyczać.
A dlaczego potrzeba chwili? Bo zrobiłam ją dosłownie na chwilę przed usłyszeniem dzwonka do drzwi.
Trochę plątaniny i oto pot mój i ma praca :)
Gruby, kremowy rzemień splątany sam ze sobą.
Oczywiście nie mogło obejść się bez lawendy. Zebrana z balkonu leży i pachnie.
I jak tu nie kochać lawendy?
Czeka na swoją kolej. hmmm, się może doczeka...
A ja powoli przygotowuję się do 6 urodzin Naszej Gwiazdy. Uroczystość w sobotę, goście zaproszeni. Dziewczyna wymyśla sobie kreację.
A wiecie jak to jest z 6-latką. Ma już swoje zdanie i niecodzienny gust. Czasami myślę, że chyba odwiedzę aptekę i poproszę o silny środek na uspokojenie. Mamy dziewczynek wiedzą o czym mówię. Poranne ubieranie jest katorgą. Nawet jeśli naszykowałyśmy razem ubranie wieczorem.
I myślę sobie jak to dobrze, że Starszy jest facetem.
I tym optymistycznym akcentem zakańczam.
Dziękuję za miłe odwiedziny i komentarze. Witam nowe twarzyczki. Dziękuję, że chcecie mnie odwiedzać mimo, że ostatnio jestem pod krechą.
udanego łiknedu:)))
Pa.Pa.
Ile razy w ostatniej chwili, gdy już traci się nadzieję wpada się na rozwiązanie, które nigdy nie przyszłoby do głowy bez presji.
A potem już nie ma odwrotu. Czasami to dobrze a czasami człowiek a dokładniej kobieta dochodzi do wniosku, że może jakby jeszcze, jeszcze troszeczkę przykręciła śrubkę, wypiła jeszcze jeden łyczek, albo dała jeszcze jedną sekundę więcej to na pewno wyszłoby to co "tygrysy lubią najbardziej" - i nie chodzi mi o te włoskie tygrysy co to rozszarpały właściciela.
Tak na marginesie, jakim to trzeba być delikatnie mówiąc pewnym siebie, by wejść do klatki pełnej tygrysów by je nakarmić. Przecież to nie kury i owsa nie jedzą tylko surowe, najlepiej jeszcze żywe mięso.
Wracając jednak do chwili, która jest najważniejsza.
Była sobie sukienka, która czuła się goła. Jak nie pomóc w potrzebie? No jak? Przyszła do mnie ta sukienka i poprosiła , o pomoc. Cóż robić? No to wspomogłam.
Sukienka zadowolona, właścicielka również. Na tyle, że i inne kreacje będą mogły sobie wypożyczać.
A dlaczego potrzeba chwili? Bo zrobiłam ją dosłownie na chwilę przed usłyszeniem dzwonka do drzwi.
Trochę plątaniny i oto pot mój i ma praca :)
Gruby, kremowy rzemień splątany sam ze sobą.
Oczywiście nie mogło obejść się bez lawendy. Zebrana z balkonu leży i pachnie.
I jak tu nie kochać lawendy?
Czeka na swoją kolej. hmmm, się może doczeka...
A ja powoli przygotowuję się do 6 urodzin Naszej Gwiazdy. Uroczystość w sobotę, goście zaproszeni. Dziewczyna wymyśla sobie kreację.
A wiecie jak to jest z 6-latką. Ma już swoje zdanie i niecodzienny gust. Czasami myślę, że chyba odwiedzę aptekę i poproszę o silny środek na uspokojenie. Mamy dziewczynek wiedzą o czym mówię. Poranne ubieranie jest katorgą. Nawet jeśli naszykowałyśmy razem ubranie wieczorem.
I myślę sobie jak to dobrze, że Starszy jest facetem.
I tym optymistycznym akcentem zakańczam.
Dziękuję za miłe odwiedziny i komentarze. Witam nowe twarzyczki. Dziękuję, że chcecie mnie odwiedzać mimo, że ostatnio jestem pod krechą.
udanego łiknedu:)))
Pa.Pa.
Ty to kreatywna kobieta jest, jak nie tęczę zrobisz na szydełku to z ciacha bransoletkę!!!! Piękna wyszła...
OdpowiedzUsuńna razie tylko z rzemienia :))))
UsuńAle ciasteczkowy wzór:)
Usuńśliczna:))
OdpowiedzUsuńdziekuję:)
UsuńPięknie splątany gruby kremowy rzemień,po prostu piękna bransoletka:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam idę zbierać swoją lawendę Pa:)
No ...no...zdolne te twoje łapki...Bardzo fajna bransoletka...Całuski pa...
OdpowiedzUsuńPrzepiękna ta bransoletka, wygląda bardzo ciekawie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Takie poplątanie to i ja bym polubiła.Bardzo ciekawie Ci to wyszło,jestem pełna podziwu :) a co do tych małych gwiazd to uwierz,że później jest jeszcze gorzej ;P
OdpowiedzUsuńTrzeba to po prostu przeżyć i pić melisę w mega dużych ilościach hihi
Słońca życzę!
:)) ha, doceniam, że mam chłopca ;P za małe, za duże, na odwrót, grochy do kraty...wszystko jedno ;))))
OdpowiedzUsuńhaagwiazda kaprsi ja przystalo na gwiazde:P ciesz sie tm,bo to ma swoj urok:P...............poplatanie jest bardzo w moim guscie:P
OdpowiedzUsuńfajne poplatanie a pomieszanie , a Gwiazdy tak mają ;p
OdpowiedzUsuńpozdrowionka
Kochana fajnie Ci to wyszlo:))) potrzeba chwili matka wynalazkow:)))
OdpowiedzUsuńA Gwiazda na pewno nie bez powodu jest gwiazda zatem i po gwiazdorsku gwiazdorzy;)))) kochana mala:)
buziaki!:)
Super Ci to wyszło,a co do Gwiazdy,to tak maja...buziaki:))
OdpowiedzUsuńNieźle namotałas:))))))))))))
OdpowiedzUsuńGwieździe fajnej imprezy życzę:)))
Jest piekna...idealnie sobie poradziłaś...ten rzemień jest cudny!!!
OdpowiedzUsuńWzajemnie udanego weekendu i świętowania oczywiście;)
Pozdrawiam cieplutko
Ja lubię rzemyki pod każdą postacią, zawsze mam całe ręce zamotane różnymi :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Poplątana przypadła i mnie do gustu!
OdpowiedzUsuńA z Gwiazdami to właśnie tak bywa!!!
POzdrawiam:)))