Przejdź do głównej zawartości

"...Umiem ożywić to, co kiedyś żyło i przestało..."

Tak jak nakazuje marketing tej książki, bo nie ulega wątpliwości,
że nad zamysłem sprzedaży stoi sztab dobrze myślących osób,
zaczęłam  - od oglądania fotografii.
Niby nic, prawda? Niektóre zupełnie normalne, inne zupełnie osobliwe.
Pewnie nie zrobiłyby na mnie wrażenia gdyby nie to,
że trzymam w ręku,w środku nocy thriller. 
Dla młodzieży.



I gdyby nie te fotografie książka nie zrobiłaby na mnie tak dużego wrażenia.
Choć fabuła jest dość ciekawa- chłopiec powraca na wyspę, z której pochodzi jego dziadek.
Powraca i odkrywa, że istnieje świat, wymiar, pozwalający "INNYM" żyć z dala od nas a jednak bardzo blisko. 
Nie zawsze to co jest niezrozumiałe, różniące się od przeciętnej jest złe i straszne.
Ot, tacy X-meni, tylko nie w seksownych kostiumach, na obcasach i super samolotach.



Najważniejsze, że dzieciaki sięgają po tę książkę? 
Pewnie tak.
Obawiam się, że Ci mający większą wyobraźnię mogą bardzo dosłownie wziąć do serca informacje, że fotografie są oryginalne i autentyczne.
I wtedy mogą inaczej odebrać historię. Zbyt dosłownie.

A co do samej opowieści.
Trzeba pamiętać, że jest to książka dla młodzieży i z natury nie jest tak przerażająca.
Co by było gdyby przeznaczeniem jej było straszenie "dorosłych"?
Gdyby te  dzieci mogły dorosnąć?
Strach się bać.


Jedno jest pewne  - ciekawa, intrygująca. Pomysł z połączeniem starych zdjęć ilustrujących dziwną opowieść jest bardzo udany.
Nie tylko dla małolatów.


Właśnie zakupiłam sobie drugą część- "Miasto cieni", mam nadzieję, że warto.
Kto jeszcze nie wierzy, że na pisaniu książek można zbić fortunę?

Posiłkowałam się książką wydaną przez Media Rodzina .
Ransom Riggs "Osobliwy dom Pani Peregrine" a w przekładzie Małgorzaty Hesko-Kołodzińskiej.

Komentarze

  1. no to mnie zaciekawiłaś muszę przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam horrory. Ale nie takie z wilkołakami, ani nie te z przystojniakami spijajacymi z krew z bladoszyich neurotycznych panienek. Lubię horrory ze strachem ukrytym gdzieś w nieokreśleniu.... Zdjęcie z okładki magnetyzuje. Czuję, że nawet gdybym o niej u Ciebie nie przeczytała, to widząc ją w księgarni na pewno zabrałabym do domu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka książki jest bardzo interesująca. Wstęp jaki zrobiłaś - również. Muszę przeczytać. Zapraszam po inspiracje do mnie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wszystkiego Dobrego na Święta !!!!

roczniakowe kandy

oj tak, tak, już niedługo mija roczek dzielenia się z Wami Kochane tym co mi do głowy przychodzi. Dlatego też,  żeby Was uhonorować, że wytrzymujecie ze mną i wpadacie w moje skromne progi mam taką oto niespodziankę: a zasady ?- powiedziałabym tendencyjne: - proszę o informację czy chcecie przygarnąć te pierdółki, - będzie mi bardzo miło, wręcz będę skakać z radości gdy zostaniecie u mnie na dłużej, - jak chcecie to możecie pobrać i podlinkować banerek, - osoby bez bloga proszę o pozostawienie adresu mailowego I to chyba wszystko. Na zgłoszenia czekam do 26 marca, bo 27 będzie oczywiście okrągła rocznica. Pierdółki to: wiklinowy świecznik - wersja pierwotna, ale znam Was na tyle, że na pewno wymyślicie tysiące zastosowań. Mam taki sam i niedługo pokażę co zrobiłam  na Wielkanoc.  Jest naprawdę ciekawy i na wiele, wiele sposobów można go ozdobić i wykorzystać. Od siebie mam dla Was jakbyście były zdziwione - serce- grubiutkie, z nutkami, popękane...

koronki

Zaczęły się od sukienki, ale nie mojej. Imienniczka wstąpiła do pokoju pełna werwy i radości. Widać było, że dziewczyna wypoczęła po Świętach i Sylwestrze. Plotki, ploteczki i tak zupełnie od czapy walnęłam: "nie pomyślałaś by do tej sukienki, w której wyglądasz cudownie, założyć kołnierzyk?" Chwila namysłu: "fajny pomysł, tylko nie mam" "to żaden problem" powiedziałam- i tak myślałam- naiwna ja- "jak chcesz to będziesz mieć" Problem to jednak był. Lubię wyzwania, ale nie wiedziałam, że zrobienie kołnierzyka to trochę wyższa szkoła. Zagłębiłam się w odmęty mej biblioteki, w odmęty internetu i ... znalazłam. Jeden wzór ze starej książki, a drugi z jakże lubianego Pinterest'a. Robienie to nie wyzwanie. Robótka iście koronkowa, miła i cudowna. Cienki kordonek, cieniutkie szydełko. Tworzyłam pajęczynkę. Fajna sprawa. Acha i szybka! Wyzwaniem było blokowanie. To jest trudna sztuka, którą w pełni jeszcze nie posiadłam. Al...