Hop, hop, hop.
Trochę ponuro za oknem. Czy to ważne? Oczywiście, że nie.
Ważne jest tylko to, że dziś nie muszę wiele.
A jak dobrze pokombinuję, to nic nie będę musiała.
LUZ - BLUZ.
Kawa wypita, serniczek zjedzony, śniadanko się robi - najlepsze na świecie - rękoma Mężula...
A ja sobie biegam po świecie i zaglądam w okienka.
I tak sobie pomyślałam, że jeszcze nie chce świąt, dzwoneczków, reniferów, mikołajów i piosenek.
Ja chcę jesień!
Kolorową, barwną i w kaloszach!
A święta mogą jeszcze poczekać.
Dlatego dziś jesienny opatulacz na telefon.
A jak się na niego popatrzy z przymrużeniem ocząt to nawet letni.
A czas wykonania? - 45 minut z wyborem włóczki.
I tylko guziczka brak.
Biegnę na pachnące śniadanko we dwoje.
Dziękuję za miłe odwiedziny i komentarze. Pa.Pa.
jaki cudny kolorowy jesienny :)
OdpowiedzUsuńu mnie dziś słonko za oknem i w pracy trezba siedzieć ;)
Fany pokrowiec.
OdpowiedzUsuńOpatulacz super! I masz rację, zależy od punktu patrzenia - ja nawet wiosenne elementy zauważam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam kolorowo!
Kamila
Fajny jesienny wesoły opatulacz na telefon.Dziś piękny jesienny kolorowy dzionek.Miłego dnia:)))
OdpowiedzUsuńw takim to każdemu 'fonowi nie straszna zima! :D
OdpowiedzUsuńopatulacz cudny, ale ja zazdroszczę tego śniadanka we dwoje, a jeszcze bardziej, że zrobione przez niego ;)))
OdpowiedzUsuńI ja w tym roku jakoś rozstać się z jesienią nie mogę... aż mi się wierzyć nie chce, że już niedługo święta ;)
OdpowiedzUsuńTelefon na pewno byłby zadowolony - gorzej z dziecięciem, któremu on prawie przyrósł do ręki :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.