Przejdź do głównej zawartości

dziękuję wiosno !



Z "lekkim" poślizgiem, ale zdążyłam.
Zdążyłam przed ciepłem i słońcem.
Nawet trochę się cieszyłam, że wiosna się spóźnia, bo miał być gotowy na cieplejsze dni,
a robótka dłużyła się niemiłosiernie. To robótka z tych- cienkich włóczek i dużych ilości oczek.
Tak po cichutku - dziękuję wiosno :)

Sweter z zamówienia miał być  dłuższy, lekki, ale ciepły i grzejący.

Wybór padł na garzato nuovo - włóczka bardzo wydajna, lekka i ciepła. Cienka.
Pojedynczą nitkę przerabiałam na drutach 3,5 mm.
Na ten prosty wzór i rozmiar 36-38 wystarczyło 300 g.




Cały przerabiany od dołu.
I tylko dwa guziczki. Doszłyśmy do wniosku, że będzie miał fason narzutki.



Dzięki opóźnieniu w aurze wiosennej zdążyłam. A jakże!

I to by było na tyle.
Uciekam kończyć kilka chust, wybierać wzór na ponczo (też z garzato nuovo) i męską kamizelkę.
Mam to wszystko skończyć przed jesienią.
Zadaję sobie pytanie: "a kiedy będę mogła zrobić coś dla siebie ?"

Dziękuję za miłe odwiedziny i komentarze. Pa.Pa.


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wszystkiego Dobrego na Święta !!!!

roczniakowe kandy

oj tak, tak, już niedługo mija roczek dzielenia się z Wami Kochane tym co mi do głowy przychodzi. Dlatego też,  żeby Was uhonorować, że wytrzymujecie ze mną i wpadacie w moje skromne progi mam taką oto niespodziankę: a zasady ?- powiedziałabym tendencyjne: - proszę o informację czy chcecie przygarnąć te pierdółki, - będzie mi bardzo miło, wręcz będę skakać z radości gdy zostaniecie u mnie na dłużej, - jak chcecie to możecie pobrać i podlinkować banerek, - osoby bez bloga proszę o pozostawienie adresu mailowego I to chyba wszystko. Na zgłoszenia czekam do 26 marca, bo 27 będzie oczywiście okrągła rocznica. Pierdółki to: wiklinowy świecznik - wersja pierwotna, ale znam Was na tyle, że na pewno wymyślicie tysiące zastosowań. Mam taki sam i niedługo pokażę co zrobiłam  na Wielkanoc.  Jest naprawdę ciekawy i na wiele, wiele sposobów można go ozdobić i wykorzystać. Od siebie mam dla Was jakbyście były zdziwione - serce- grubiutkie, z nutkami, popękane...

koronki

Zaczęły się od sukienki, ale nie mojej. Imienniczka wstąpiła do pokoju pełna werwy i radości. Widać było, że dziewczyna wypoczęła po Świętach i Sylwestrze. Plotki, ploteczki i tak zupełnie od czapy walnęłam: "nie pomyślałaś by do tej sukienki, w której wyglądasz cudownie, założyć kołnierzyk?" Chwila namysłu: "fajny pomysł, tylko nie mam" "to żaden problem" powiedziałam- i tak myślałam- naiwna ja- "jak chcesz to będziesz mieć" Problem to jednak był. Lubię wyzwania, ale nie wiedziałam, że zrobienie kołnierzyka to trochę wyższa szkoła. Zagłębiłam się w odmęty mej biblioteki, w odmęty internetu i ... znalazłam. Jeden wzór ze starej książki, a drugi z jakże lubianego Pinterest'a. Robienie to nie wyzwanie. Robótka iście koronkowa, miła i cudowna. Cienki kordonek, cieniutkie szydełko. Tworzyłam pajęczynkę. Fajna sprawa. Acha i szybka! Wyzwaniem było blokowanie. To jest trudna sztuka, którą w pełni jeszcze nie posiadłam. Al...