dryń, dryń, dryń - i tu musicie mi uwierzyć na słowo - zabrzmiał gwizd z Django.
To dzwoniła moja Ciocia, która ma zawsze wyczucie czasu.
Dzwoni gdy myję zęby, i okolice albo właśnie pałaszuję coś co zawala mi całą jamę ustną.
Albo po prostu nie mogę znaleźć telefonu.
Tym razem padło na szukanie w panice telefonu w samochodzie.
-Cześć Beatko, zrób mi czapkę i komin do tego- padło z telefonu, który szczęściem znalazłam w ostatniej kieszeni torby bez dna.
-Cześć Ciociu, co tam u Ciebie słychać!- powiedziałam, nim doszło do mnie co tak naprawdę chciała Ciocia Jadzia. -A jaką czapkę chcesz?
-Przecież wiesz, taką jaka by mi pasowała- z lekkim rozdrażnionym głosem odparła Jadzia.
No ja głupia, powinnam to wiedzieć od urodzenia jaką czapkę chce Ciocia!
-Super, a jakie kolory?-
-Beatko, no chyba nie wiem, ale Ty na pewno coś wymyślisz!- Jadzia już bardziej radosna w słuchawce, wie, że złapała mnie na haczyk ciekawości.
-Może być czerwony? - zapytałam mimo, że wiem - Czerwony to wróg Jadzi.
- Nie! No co ty, czerwony zupełnie odpada!
To stanowczo zmienia postać rzeczy. Ciocia pomogła mi niesamowicie w wyborze koloru.
Zostało mi tylko 99,99 % innych kolorów, które istnieją na świecie.
Skończyłyśmy rozmowę. Wiedziałam, że mam zrobić czapkę i komin na pewno nie czerwone.
Acha, i najlepiej jak najszybciej. Dzięki temu sprawa stała się prosta i łatwa.
Przynajmniej w oczach Cioci Jadzi.
Wróciłam bezpiecznie do domu. I nie myślałam jak tu zobaczyć uśmiech na twarzy Jadzi.
Zdałam się na żywioł. Po kilku dniach weszłam do włóczkowego pokoju i wzięłam to co wpadło pierwsze w oko.
Padło na Limę - niebieską i by nie było smutno trochę różu.
Czapa powstała pierwsza. Na drutach szybciutko, bez zbędnych ozdobników.
Szast prast i po wszystkim.
Komin, by właśnie trochę ożywił całość dostał rumieńców z różu.
A ja by było szybciej robiłam go na szydełku.
Jeden rząd niebieski - słupki, drugi rząd róż - słupki reliefowe, robione od tyłu.
I tak oto powstał komplet z różą na dodatek (bo zostało mi trochę wełny).
Ciocia zadowolona- To Bardzo Ważne.
A ja znowu bez czapki, bez szala.
Muszę robić, wróć! Chcę zrobić czapki papuziastą i granatową i zieloną.
Skoro obiecałam...
:) uśmiechnięta historia z tą Twoją ciocią Jadzią :)) i fajnie, że się udało Jej dogodzić! :)
OdpowiedzUsuńPięknie wyszło połączenie tych kolorków, precyzyjne wykonanie, no wszystko pięknie!!!
Pozdrawiam cieplutko:)
..i wiesz, ja tak na początku pomyślałam, gdy przeczytałam tytuł wpisu, że zrobiłaś czapkę na telefon - dosłownie "na telefon":))) że telefon będzie paradował w czapce:))) hihi:)
Usuńdziękuję Ci :) pomysł wyborny, może warto spróbować :)))
UsuńMiałam podobne wrażenie, że to telefon będzie paradował w czapce. Świetne to połączeni różu i niebieskiego w kominie i pięknie wyszły te słupki reliefowe. Wspaniały komplet :)
OdpowiedzUsuńDzięki serdeczne :*
UsuńO rany ! Ale zdolniacha z Ciebie ! Jesteś niesamowita w dzierganiu na szydełku ! Ja wciąż portmonętkę od Ciebie noszę blisko sercu, uwielbiam Twoje prace. Komin czpka, miodzio ! Sama chętnie bym miała taki piękny zestaw. Buziaczki
OdpowiedzUsuńPowiedz tylko słowo, pozdrawiam kochana :)
OdpowiedzUsuńSuper....Jak zrobiło się cieplutko.....Pozdrawiam pa....
OdpowiedzUsuńpozdrowionka :*
UsuńKomin - dzieło pierwsza klasa. Kolorystycznie i w ogóle..śliczności
OdpowiedzUsuńoj dziękuję, teraz ja nabieram rumieńców :)
UsuńNic dziwnego, że ciocia zadowolona. Piękny komplet, zwłaszcza komin, któremu bardzo do twarzy z takimi rumieńcami. ;-)
OdpowiedzUsuń:*
UsuńCudny komplet :-) Przepiękne kolory - bardzo mi się podoba :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
fajnie, że nie tylko mnie się podoba :)
Usuńpiekny komplecik , fajną masz ciotunie:)
OdpowiedzUsuńjedyna w swoim rodzaju :)
Usuń