Dawno, dawno temu jak kupowaliśmy mieszkanie oglądałam tysiące drzwi: z płyt wszelkiego rodzaju, drzewienne, ale jakoś żadne mi się nie podobały. A to były za mało wytrzymałe, a to za drogie. Pewnej nocy ( u mnie zwykle tak bywa, że najciekawsze pomysły mam w nocy - niekoniecznie najlepsze), pomyślałam, że jednak chce mieć drzwi i oczywiście futryny. Oglądając ceny u Panów stolarzy, w znanych firmach nabawiłam się kilku siwych włosów i kompleksa pt. "dlaczego nie mam pieniędzy". W przebłysku geniuszu - bo przecież chyba mam coś w tej głowie, skoro kiepskie włosy rosną-powiedziałam na głos najpierw, a potem pomyślałam: Kupimy sosnowe drzwi w Castoramie, ja je pomaluję i będzie bosko! Nie potrzebnie powiedziałam "ja". Teść, który dzielnie pomagał w wykańczaniu mieszkanka, zachwycił się pomysłem i zaraził męża. Powiedział zresztą, że łatwo zakłada się ościeżnice-choć tego nigdy nie robił, co jeszcze bardziej męża mego utrwaliło w przekonaniu, że to genialny pomysł...
galeria-splot.pl zaprasza