Byłam w lesie. Dosłownie i w przenośni.
A jeszcze na dodatek wróciłam z niego. I znalazłam borowika szlachetnego- sztuk JEDEN. Zachwyt w oczach facetów- BEZCENNY.
Nie znam się na grzybach. Grzyby dzielę na dwie rodziny: podgrzybki i te piękne, których nie mogę zbierać. No to co mogłam robić w lesie? Słuchałam, patrzyłam i odganiałam się od robactwa.
Nie chodziłam za chłopakami, bo oni pojechali "na grzyby do świątecznych pierogów".
Zostało mi tylko: słuchać dzięciołów, wejść nieopatrznie w kupę dzika (udało się w ostatniej chwili ominąć), podskakiwać na mięciutkim mchu.
I zrobić kilka fotek. Na szczęście dla Was tylko kilka, bo rankiem, bez słoneczka nie za bardzo wychodziły na ostro.
Zatem fotorelacja z "grzybobrania"
cudny jest ten mech
I grzybki te z rodzaju "pięknych"
a tu rodzaj zdjęcia, które wychodziło mi najczęściej, czyli "ktoś nam zabrał ostrość"
A z grzybów powstały - sosik, marynaty i suszone. Pierogi Świąteczne uratowane!
Powiem w tajemnicy, że razem z Mężulem zaczęliśmy ćwiczyć "6 weidera". Wiecie jak to jest we dwójkę raźniej i łatwiej. Plan jest 7 tygodniowy- taka ciekawostka. Zobaczymy kto pierwszy odpadnie.
Dziękuję za miłe odwiedziny i komentarze. Pa.Pa.
A jeszcze na dodatek wróciłam z niego. I znalazłam borowika szlachetnego- sztuk JEDEN. Zachwyt w oczach facetów- BEZCENNY.
Nie znam się na grzybach. Grzyby dzielę na dwie rodziny: podgrzybki i te piękne, których nie mogę zbierać. No to co mogłam robić w lesie? Słuchałam, patrzyłam i odganiałam się od robactwa.
Nie chodziłam za chłopakami, bo oni pojechali "na grzyby do świątecznych pierogów".
Zostało mi tylko: słuchać dzięciołów, wejść nieopatrznie w kupę dzika (udało się w ostatniej chwili ominąć), podskakiwać na mięciutkim mchu.
I zrobić kilka fotek. Na szczęście dla Was tylko kilka, bo rankiem, bez słoneczka nie za bardzo wychodziły na ostro.
Zatem fotorelacja z "grzybobrania"
cudny jest ten mech
I grzybki te z rodzaju "pięknych"
a tu rodzaj zdjęcia, które wychodziło mi najczęściej, czyli "ktoś nam zabrał ostrość"
A z grzybów powstały - sosik, marynaty i suszone. Pierogi Świąteczne uratowane!
Powiem w tajemnicy, że razem z Mężulem zaczęliśmy ćwiczyć "6 weidera". Wiecie jak to jest we dwójkę raźniej i łatwiej. Plan jest 7 tygodniowy- taka ciekawostka. Zobaczymy kto pierwszy odpadnie.
Dziękuję za miłe odwiedziny i komentarze. Pa.Pa.
zdjęcia przykuwają uwagę
OdpowiedzUsuńa w 6 w - życzę wytrwałości
pozdrawiam :)
na grzybach może i się nie znasz, ale za to zdjęcia robisz piękne :)))
OdpowiedzUsuń!
Wspaniała wycieczka,bardzo odstresowująca,prawda? Zdjęcia bardzo ciekawe...pozazdrościłam Ci więc w sobotę jadę do "teściowego" lasu...pochodzić i nazbierać darów natury :)
OdpowiedzUsuńMiłego tygodnia
Taki nostalgiczny ten las w Twoim obiektywie :)
OdpowiedzUsuńPrzecudne zdjęcia :) Jesienny las to prawdziwe piękno! Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńZdjecia przepiekne ... o ostrosc ich sie nie masz co martwić , bo takie zdjecia maja wyjatkowy urok ... :)
OdpowiedzUsuńZobacz blog www.annestreetstudio , tam nie ma ostrosci a jej zdjecia podbijaja świat :)) ... a grybki uwielbiam ..jeść ... zbierac nie potrafie a lasu sie boję hahah :)) Miłego Dnia :)
zle podałam link www.annstreetstudio.com
OdpowiedzUsuńzaczarowany las
OdpowiedzUsuńnie lubie zbierac grzybow, bo one sie skutecznie chowaja bym ich nie widziala,ale skakanie po lesie uwielbiam hiii
OdpowiedzUsuńBajkowe zdjęcia!
OdpowiedzUsuńFantastyczne zdjęcia:)) i wycieczka jaka udana:)) Powodzenia na całe 7 tygodni dla Was!
OdpowiedzUsuńA jakie cudne zdjecia powstały:))
OdpowiedzUsuńA ja myślałam, że to tylko mnie spotyka taka przypadłość nieostrych zdjęć robionych w lesie ;-) Uf, widzę, że nie jestem sama :D
OdpowiedzUsuńJa to tam żadnego grzyba nie zbiorę, bo laik ze mnie w tej kwestii, ale pofocić można :-)
I czemu te prześliczne muchomory są niejadalne? Buuuuuuuuu
OdpowiedzUsuńŚliczne lasy macie w okolicy, ja lubię las... ten zapach niepowtarzalny... grzybki też kocham zbierać, choć co roku coś wypada, albo choroby no a w tym roku męża kontuzja ;( nigdy nie mogę nacieszyć się tym lasem tyle ile bym chciała ;( no to chociaż na fotkach popodziwiam ;)
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia....Jesień jest jednak piękna....Pa....
OdpowiedzUsuńten grzybek na mchowym dywanie oooo bajeczny
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki za wspólne ćwiczenia, nie pękaj, nie daj się, wytrzymaj ... choćby o jeden dzień dłużej od męża ;P
Uśmiałam sie! Chyba jesteś lepsza w grzybobraniu ode mnie:)))
OdpowiedzUsuńcudowne fotki !
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej się naoglądałaś, nasłuchałaś, nawąchałaś, a i nam dałaś troszkę pooglądać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Piękna wyprawa!! Niesamowite zdjęcia,dla nich warto było pojechać na "grzybobranie".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
jakie sliczne zdjecia Kochana...:)
OdpowiedzUsuńZaczarowany las...a grzybki jak pomidorki, hihi;))))