Obchodzę dookoła, zerkam, dotykam i odchodzę. I tak zawsze.
Z każdą jego książką. Bo wiem jak to się skończy.
Nieprzespane noce, brak czasu na inne zajęcia, nawet na jedzenie.
Wciąga, nie pozwala się dzielić. Zabiera całą osobę i oddaje dopiero wtedy gdy skończysz.
A i to nie zawsze.
Przeklęty jego dar.
Okrutny dla mnie, ale sądząc po opiniach innych nie tylko ja jestem przez niego obezwładniona.
King Stephen, bo o nim mowa i o ostatniej historii jaką stworzył "Doktor Sen".
Jak sam mówi- kontynuacja "Lśnienia" na trzeźwo. Na trzeźwo- tylko dla niego!
Ja odpłynęłam. Pociągnął mnie na dno i nie mogę się wydostać.
Nie ma dnia (a zakończyłam czytanie tydzień temu), by malutkie myśli nie wracały do bohaterów, do zjaw, do sytuacji.
Nie będę przytaczała fabuły książki, bo to można sobie przeczytać na okładce.
To też nie jest streszczenie.
Chłopiec z hotelu Panorama jest już dorosły. Czy radzi sobie ze swoimi zmorami?
Stanowcze NIE.
Czy poradzi?
Podziwiam osoby z wyobraźnią jaką ma King.
Przez niego patrzę na otaczający nas świat kątem oka ze strachem, że może wcale nie jest taki tak jak widać.
Jest jednak coś w jego opowieściach, co zdziwiło mnie od początku spotkań.
No cóż, moją wyobraźnią King zawładnął kilkanaście lat temu, gdy będąc nastolatką wpadłam na cienką książkę z delikatnym tytułem "Carrie".
A wracając do tematu. Bardzo cenię, więc jestem pod wrażeniem podejścia do tematu 60+.
Nie tylko w tej książce.
Pierwszy raz spotkałam się z traktowaniem starszych ludzi jak ludzi w "Bezsenności".
W dobie młodych, pięknych, bogatych zapomnieliśmy o tym, że kiedyś się zestarzejemy.
Na sam koniec takie pytanie:
- jak chcielibyśmy być traktowani gdy już będziemy starzy i niepotrzebni?
Może warto przewartościować conieco.
I tak oto post polecający stał się pseudomoralizatorskim czymś.
Nie mniej jednak, jeżeli będziecie miały możliwość to sięgnijcie po książkę "Doktor Sen"
Cytat zaczerpnęłam z książki wydanej w 2013 przez Prószyński&S-ka w przekładzie Tomasza Wilusza.
Z każdą jego książką. Bo wiem jak to się skończy.
Nieprzespane noce, brak czasu na inne zajęcia, nawet na jedzenie.
Wciąga, nie pozwala się dzielić. Zabiera całą osobę i oddaje dopiero wtedy gdy skończysz.
A i to nie zawsze.
Przeklęty jego dar.
Okrutny dla mnie, ale sądząc po opiniach innych nie tylko ja jestem przez niego obezwładniona.
King Stephen, bo o nim mowa i o ostatniej historii jaką stworzył "Doktor Sen".
Jak sam mówi- kontynuacja "Lśnienia" na trzeźwo. Na trzeźwo- tylko dla niego!
Ja odpłynęłam. Pociągnął mnie na dno i nie mogę się wydostać.
Nie ma dnia (a zakończyłam czytanie tydzień temu), by malutkie myśli nie wracały do bohaterów, do zjaw, do sytuacji.
Nie będę przytaczała fabuły książki, bo to można sobie przeczytać na okładce.
To też nie jest streszczenie.
Chłopiec z hotelu Panorama jest już dorosły. Czy radzi sobie ze swoimi zmorami?
Stanowcze NIE.
Czy poradzi?
Podziwiam osoby z wyobraźnią jaką ma King.
Przez niego patrzę na otaczający nas świat kątem oka ze strachem, że może wcale nie jest taki tak jak widać.
Jest jednak coś w jego opowieściach, co zdziwiło mnie od początku spotkań.
No cóż, moją wyobraźnią King zawładnął kilkanaście lat temu, gdy będąc nastolatką wpadłam na cienką książkę z delikatnym tytułem "Carrie".
A wracając do tematu. Bardzo cenię, więc jestem pod wrażeniem podejścia do tematu 60+.
Nie tylko w tej książce.
Pierwszy raz spotkałam się z traktowaniem starszych ludzi jak ludzi w "Bezsenności".
W dobie młodych, pięknych, bogatych zapomnieliśmy o tym, że kiedyś się zestarzejemy.
Na sam koniec takie pytanie:
- jak chcielibyśmy być traktowani gdy już będziemy starzy i niepotrzebni?
Może warto przewartościować conieco.
I tak oto post polecający stał się pseudomoralizatorskim czymś.
Nie mniej jednak, jeżeli będziecie miały możliwość to sięgnijcie po książkę "Doktor Sen"
Cytat zaczerpnęłam z książki wydanej w 2013 przez Prószyński&S-ka w przekładzie Tomasza Wilusza.
Nigdy nie czytałam Jego książek .. chociaż nie raz i nie dwa się przymierzałam . Chyba najwyższa pora sięgnąć po nie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie książki, w których można się zatracić... Moje czytanie leży odłogiem na razie... A kiedyś potrafiłam w jeden dzień przeczytać wciągającego grubasa, nie ruszając się z łóżka i bez jedzenia :) Teraz maluchy nie pozwalają na takie ekscesy ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio przymierzam sie do czytania choc z braku czasu z trudem mi to przychodzi. Jednakz Kochaniutka moja dalas mi tytul siwetnej ksiazki i chyba poplyne z nia :) Buziaczki Kochana :*
OdpowiedzUsuńChyba przeczytałam ją w ciągu 3 dni. Mnie zawsze King wciąga. Wiesz, że napisał kolejną książkę, tym razem kryminał?
OdpowiedzUsuńno to musze przeczytać :)
OdpowiedzUsuńjak jak bedę stara o ile dozyję chce byc potrezbna i umieć zrobić koło siebie ,żeby nie obciążąć nikogo ...ale to tylko moje pobozne zyczenie
buziaki
Z książek Kinga czytałam tylko te "lżejsze", nigdy nie odważyłabym się sięgnąć po "Lśnienie", "To" czy "Laleczkę Chucky", za bardzo się boję. King jest ulubionym autorem mojej siostry, ma ok 40 jego książek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Uwielbiam Kinga :)
OdpowiedzUsuńMnie też jego książki wciągają i to bardzo.
Tej pozycji jeszcze nie czytałam, a dzięki Tobie nabrałam na nią ochoty :)
Pozdrawiam
No tak za robotą to nie mam czasu na czytanie ....Ale potem na pewno tak...Pa...
OdpowiedzUsuńJa czytanie odkładam na jesień:))
OdpowiedzUsuńPodzielam Twoją fascynację prozą Kinga. I ja nie mogę się mu oprzeć, choć mam świadomość że czasem trafia się Mistrzowi "wypadek przy pracy" i książka, która w jakiś sposób zawodzi. "Doktor sen" kusi mnie od kilku miesięcy. Czeka na najniższej półce w mojej osiedlowej Żabce, ostatni (może jedyny, jaki był) egzemplarz... czeka, bo cena niestety odstrasza, ale kusi, bo budżet osiedlowej biblioteki pewnie jeszcze bardziej napięty niż mój i tam też nie ma... pewnie w końcu kupię, tym bardziej, że od kiedy po raz pierwszy przeczytałam "Lśnienie" zastanawiałam się czasem co stało się z małym Dannym, jak poradził sobie z tym, co przeżył w Panoramie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Uwielbiam jego książki,które są jak narkotyk ale tej jeszcze nie czytałam,choć miałam w rękach :) Muszę ją kupić i wreszcie przeczytać!
OdpowiedzUsuńBuziaki Beciu
O nie po kilku stronach "Lśnienia" czytanego w nocy na dworku kolejowym ponad 20 lat temu, w każdym widziałam mordercę. Po "Mizery" bałam się w nocy wstać a to przecież nie horror tylko thriller.
OdpowiedzUsuń